wtorek, 19 września 2017

Audiofil czyli kto?

Gdyby tak spytać audiofila kim jest, określiłby się jako ktoś, komu strasznie zależy na jakości dźwięku, że on się na tej jakości zna i potrafi ją rozpoznać i docenić. Fajnie. Tyle w teorii, a jak jest w praktyce?

W praktyce jest tak, jak można zobaczyć na wielu filmach na YT i tak, jak można wyczytać w wielu magazynach o tematyce audio. Kto ma czas i chęć, żeby to wszystko oglądać i czytać?

Weźmy polskich audiofili. Jak to jest w Polsce?

Dźwięk w TV na polskich kanałach jest przeważnie czymś koszmarnym. Jednak osoby, które do tej jatki doprowadziły z pewnością uznają się za audiofili. Po drugiej stronie w domach tego słuchają też audiofile i nic nie słyszą.

Dźwięk w najpopularniejszych programach radiowych jest taką wielką, ciężką i rozgotowaną kluchą. No ale są też bardziej ambitne programy. W takiej bardziej ambitnej rozgłośni jest program nazywający się "wieczór z płytami" albo jakoś tak.

W tym "wieczorze" gra się ambitną muzykę z akcentem na jakość merytoryczną, artystyczną i techniczną. Z tego, co mówią prowadzący wynika, że muzyka ma być najlepsza i dźwięk również. No to zobaczmy jak z tymi ambicjami jest naprawdę.

Ktoś napisał do prowadzących, że podczas koncertu, którego zapis miał być wyemitowany, panował straszny chłód i muzycy sobie rozgrzewali ręce w wiadrach z ciepłą wodą. To jest mój prywatny blog, więc mogę sobie pisać co chcę, więc napiszę tak. Jakim trzeba być lemingiem, żeby łyknąć takie bzdury?

Może kiedyś ktoś wymyśli, że 13 grudnia w radio był taki chłód, bo oszczędzali węgiel, że redaktorzy musieli sobie rozgrzewać języki w wiadrach z ciepłą wodą? No dobrze, ja to już wymyśliłem. Ale czy ktoś to łyknie?

A jak to jest z jakością techniczną?

Przez radio poszła muzyka z płyty winylowej wydanej przez polską firmę. Jeśli się porówna płytę winylową z tą samą płytą, ale wydaną na zachodzie, wygląda to tak:

Kliknij na obrazek, żeby zobaczyć oryginalną wielkość. Tu jest fragment z omawianej emisji, jeden utwór, około 4 minuty muzyki.

Wersja polska ma DR7 a wersja zachodnia DR13. Ktoś może powiedzieć, że to emisja radiowa. Ale w tym programie DR zazwyczaj wynosi 11.

Brzmienie wersji polskiej jest takie, jakby się przykryło głośniki grubą pierzyną względnie słuchało muzyki przez ścianę. Mimo to pany redaktory zadeklarowały, że płyta się dobrze zachowała i dźwięk jest ok. Płyta dość mało trzeszczała, więc się nieźle zachowała, ale brzmienie było jak crap. Zdalne sterowanie słuchaczami w pełnym tego słowa znaczeniu.

Brzmienie wersji zachodniej jest klarowne, dynamiczne, czyste i w ogóle bez zarzutu.

Po co i dlaczego puszczać przez radio płyty, które brzmią jak crap? Przecież można było zagrać z dobrej wersji zagranicznej. Obyłoby się bez szumów i trzasków, a jakość byłaby nieporównywalnie lepsza.

Niestety okazuje się po raz kolejny, że Polacy za komuny nigdy nie wydali dobrze brzmiącej płyty. Co jeszcze bardziej smutne, nie potrafili tego zrobić dlatego, że nie umieli słuchać. I nie nauczyli się słuchać do dziś.

Ja nie wiem, może jednak zanim się zrobi program radiowy trzeba potrzymać głowę w wiadrze, ale z wodą zimną?

PS. Na czym polega zdalne sterowanie? Na tym, że ktoś komuś powiedział, że świetnie słyszy, co zwalnia z obowiązku słyszenia.

czwartek, 14 września 2017

Kolumny głośnikowe dobre i mniej dobre

Czy jest jakiś związek pomiędzy właściwościami akustycznymi pomieszczenia odsłuchowego i kolumną głośnikową, a właściwie jej obudową?

Pomieszczenie odsłuchowe charakteryzuje to, że występują w nim mody czyli rezonanse. Jeżeli wszystkie wymiary, tzn. długość, szerokość i wysokość są takie same, wtedy wystąpią trzy identyczne mody, które się zsumują. W efekcie podbarwienia dźwięku się skumulują i staną bardzo silne.

Mody można porównać do dziur w drodze. Jeśli pomieszczenie ma korzystne wymiary i mody są dystrybuowane równomiernie nie nakładając się na siebie, można powiedzieć, że w drodze są niewielkie dziury, jest ich dużo, ale są małe. Ale kiedy wymiary pomieszczenia są takie same, tzn. długość jest równa szerokości i wysokości, wtedy mody wystąpią w tych samych miejscach - częstotliwościach - i tak samo te dziury w drodze będą w tych samych miejscach. Będzie ich trzy razy mniej, ale będą trzy razy większe. W efekcie nie można jechać po takiej drodze.

W odniesieniu do kolumn występuje to samo zjawisko. Jeśli obudowa będzie sześcianem, to skumulują się niekorzystne oddziaływania dla wszystkich trzech kierunków, gdzie fale odbijają się pomiędzy równoległymi ściankami. Ale to nie wszystko.

Każda ściana ma tendencję do rezonansów. I jeśli wszystkie ściany będą mieć takie same wymiary również te rezonanse będą identyczne i się będą wzajemnie wzmacniały.

Żeby tego uniknąć producenci kolumn wykonują je tak, żeby wszystkie ścianki miały inne rozmiary. Dobrą kolumnę można poznać po tym, że proporcje boków są korzystne akustycznie. Tak samo jak jedno pomieszczenie ma korzystne proporcje, a inne nie.

Co można powiedzieć o producencie kolumn, który swój flagowy model wykonał tak, że szerokość obudowy jest niemal identyczna z głębokością? Że on nie wie o tym, co tu zostało powiedziane? A skoro nie wie rzeczy tak elementarnych, to co on w ogóle wie?

Przecież korzystne wymiary i unikanie identycznych rezonansów są tematem wiodącym w budowie kolumn od dziesięcioleci. Niektórzy idą tak daleko, że niektóre ścianki w ogóle nie są do siebie równoległe, nie są nawet prostokątne.

Zamiast czytać zawiłe opisy wrażeń ze słuchania warto sprawdzić jakie wymiary ma obudowa. I jeśli się okaże, że szerokość kolumny jest bardzo podobna jak głębokość, to lepiej wybrać inne, albo w ogóle inną markę.